PiS nie chce imigrantów. Jednak liczba pozwoleń na pobyt czasowy wzrosła
– Tak długo, dopóki rządzi Prawo i Sprawiedliwość, tu jest Polska i nie pozwolimy na to, aby nielegalni migranci wjeżdżali do Polski bez naszej woli, bez naszej zgody, bez naszej wiedzy. Dla nas bezpieczeństwo polskich rodzin, kobiet, dzieci jest najważniejsze – stwierdził podczas spotkania z wyborcami w Łochowie Mateusz Morawiecki. I faktycznie partia premiera głosuje przeciwko przyjmowaniu imigrantów do Unii Europejskiej. Przyjmuje za to swoich, własnych.
Liczba czasowych praw pobytu wzrosła pięciokrotnie
Jak informuje Rzeczpospolita, od 2015 roku, czyli momentu przejęcia władzy przez Prawo i Sprawiedliwość, liczba wydanych czasowych praw pobytu dla obywateli 19 państw z odległych kulturowo kręgów wzrosła pięciokrotnie. Wśród nich m.in. Egipt, Zimbabwe, Indie, Tadżykistan czy Kirgistan.
Łączna liczba wydanych pozwoleń wyniosła niemal 86,5 tys., kiedy przed 2015 rokiem wynosiła 18 tys. Do sumy tej nie są zaliczani imigranci z Ukrainy i Białorusi.
– Wpuszczenie do Polski aż tylu cudzoziemców z krajów odległych nam kulturowo pokazuje stosunek rządzących do kwestii imigracji. Prawo i Sprawiedliwość straszy obywateli groźbą islamizacji, a w praktyce stosuje politykę otwartych drzwi – stwierdził w rozmowie z Rzeczpospolitą poseł Koalicji Obywatelskiej Marek Biernacki.
Polska przeciwna relokacji imigrantów
Polska jako jeden z dwóch krajów zagłosował przeciwko proponowanemu przez Unię Europejską pakietowi azylowemu. W ten sam sposób zagłosowały także jedynie Węgry. Czechy się wstrzymały.
Propozycja Unii zakłada relokację imigrantów. Kraj, który odmówi przyjęcia relokowanego imigranta, zapłacić będzie musiał 20 tys. euro innemu państwu, które przyjmie go w zamian. Jeżeli sytuacja będzie się powtarzać, na państwo mogą zostać nałożone kary przez unijny sąd.
– W naszej ocenie przedstawione propozycje legislacyjne nie rozwiążą aktualnych problemów migracyjnych w Unii Europejskiej, a jedynie skomplikują istniejący system, a same relokacje będą czynnikiem przyciągającym dodatkową migrację – komentował unijną propozycję minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau.